9 lutego
Żeby pooprawić sobie humor, postanowiłam udać się na shopping do Zielonej Góry. No w końcu mogłabym się ładnie ubrać, pomalować, włosy doprowadzić do względnego ładu. I tak też zrobiłam. Zapuściłam się trochę przez te 2 tygodnie. Jedyne co wyszło mi na dobre...to że schudłam. Wróciłam do swojej wagi sprzed 2 lat. Znów mam plaski brzuch. Szkoda, że nie mogę JEJ pokazać. Chciałabym się JEJ podobać....I takie myślenie dołuje mnie. Cokolwiek nie robię, cały czas myślę o NIEJ, towarzyszy mi w każdej minucie mego życia, wszystko kojarzy mi się z NIĄ. Z dumą noszę rzeczy od NIEJ. Nawet ostatnio kupiłam sobie koszulkę F.R.I.E.N.D.S. do spania. ONA jest wielką fanką tego serialu. Nie rozumiałam tego, jak można w kółko oglądać ten film. Ilekrośc przychodziłam do NIEJ po pracy, w TV leciał serial "Przyjaciele". Znała każdy odcinek na pamięć. Kochałam JEJ tę dziecięcą radość, fascynację prostymi rzeczami oraz cudowny uśmiech, kiedy coś JEJ się udało, np. zrobić pyszny obiad i jeszcze zjeść go ze mną. Wtedy była naprawdę radosna i zadowolona. Ja oczywiście też, bo zaspokoiła mój głód, czasami po obiedzie nawet mnie:-). Oj dużo się działo....
I tego dnia zrobiłam coś szalonego, pojechałam sama na zakupy. Hahaha... Od samego początku pobytu w ZG czułam się jakoś nieswojo, jakaś taka podenerwowana. Korzystając z ładnej pogody, zaparkowałam z dala od Focusa i przeszłam się do galerii pieszo. Idąc, przez cały czas rozglądałam się za siebie i na boki. Czułam jakby JEJ obecność tutaj. Bałam się, że JĄ tu spotkam. Nie wiem skąd taki niepokój, ale bardzo żle sie czułam w tym mieście. Nigdy wcześniej nie miałam podobnych odczuć. Galerię handlową przeleciałam w godzinę, oczywiście nic nie kupując. Brakowało mi JEJ na tych zakupach. Zawsze powtarzała: "takie w Twoim stylu", rzadko mówiła, że w czymś mi ładnie i powinnam to kupić. Ja zaś odwrotnie. Kazałam JEJ mierzyć, bo z reguły nie miała na to ochoty. A jak ubrała, to wyglądała zjawiskowo i kupowała to "coś " bez zastanowienia. Taka była moja dziewczyna...ale już JEJ nie ma. Pamiętam, jak byłyśmy kiedyś w Poznaniu na weekend i również wybrałyśmy się na zakupy. ONA miała konktetny cel: kupić sukienkę na zakończenie roku. No i zaczęło się szaleństwo. Sukienki zupełnie nie w JEJ stylu, jeszcze lepsze buty...ze śmiechu popłakałam się w przymierzalni. To był dobry czas. Zostały tylko wspomnienia i zdjęcia. Lubię oglądać nasze wspólne fotografie, na których uwiecznione są te przyjemne chwile, kiedy to byłyśmy szczęśliwe, dlatego tym bardziej nie potrafię zrozumiec tego, co się wydarzyło w ostatnich dniach. Można w ciągu chwili przeistoczyć się w kogoś zupełnie innego, zminego, pełnego nienawiści i chęci zemsty? Nie chcieć kogoś widzieć do końca życia? Jak to możliwe? Przecież nie przestaje się kochać człowieka dlatego, że coś w życiu spieprzył. Spieprzymy coś jeszcze nie raz, nie dwa....Można tak najzwyczajniej w świecie zniknąć z czyjegoś życia i udawać, że się nie zna tej drugiej osoby? Cały czas nachodzi mnie mysl, co będzie, jak się w końcu gdzieś spotkamy? Przejdziemy obok siebie jak obcy ludzie?!
Dodaj komentarz