6 lutego
6 lutego - fizycznie od miesiąca nie jesteśmy razem. Ta data ma jednak coś w sobie. To dziś chyba mam największy kryzys. Zaczyna do mnie docierać, co się właściwie wydarzyło. Ostatnie dni spędziłam pod kocem, w kólko czytając ostatnią wiadomość od NIEJ. Robię to kilkadziesiąt razy dziennie. Oczywiście znam ją ju na pamięć, ale uwielbiam patrzeć na JEJ imię. O 21 wsiadłam w auto i pojechałam do NIEJ. Chciałam powiedzieć JEJ coś bardzo ważnego, że nigdzie nie wyjechałam w czasie ferii, że zrobiłam to dla NIEJ, że muszę nauczyć się jeździć na nartach, że tylko ONA może mnie nauczyć, że teraz jest śnieg świetna okazja do nauki, a przed nami ostatni weekend ferii. Chciałm dotrzymać obietnicy, chciałam, żeby wiedziała,że nie przywiozła nart z Warszawy na darmo. Siedziałam w aucie do 24, czekając aż wróci. W międzyczasie zaryzykowałam i zarezerwowałam nam nocleg w Villa Wernera Hotel&Spa w Szklarskiej Porębie (co prawda tylko 3 ***, ale nie było nic lepszego. Najważniejsze, że blisko wyciągu). Nie wróciła. Z jednej strony pragnęłam do NIEJ zadzwonić, ale z drugiej strony nie chciałam, żeby dla mnie zmieniała swoje plany. Być może spędzała dobrze czas z kimś, kto sobie na to zasłużył. Zdecydowałam, że pojadę tam sama oderwać sie od wszystkiego, naładować baterie, bo przecież w poniedziałek trzeba będzie wrócić do pracy.
Długo nie mogłam zasnąć poprzedniej nocy. Zastanawiałam się, gdzie jest i z kim. Zżerała mnie zazdrość, byłam wściekła, że nawet nie wiem, co robi. Głos wewnętrzny podpowiadał mi, żebym odpuściła, bo ona nie chce mnie znać. I znowu powrócił strach...że trzeba będzie wyjśc z domu do ludzi i zmierzyć się z rzeczywistością i wziąć odpowiedzialność za to, co się zrobiło. I tak już chyba wszyscy wiedzą , bo jak poszłam w czasie ferii do SP3, żeby powiedzieć Monice, że nie wrócę do pracy, to sekretarka i i wice wyszły z gabinetu, mówiąc, że zostawią nas same. Ja nie wytrzymałam i rozpłakałam się jak bóbr. Monika zapytała, czy chcę porozmawiać. Nie wytrzymałam i wybiegłam z gabinetu. Wtedy znowu poczułam NIENAWIŚĆ do NIEJ. Teraz wiem, że muszę się z tym zmierzyć. Muszę stawić czoła temu wszystkiemu i jednocześnie ochronić dzieci. W końcu powinnam się przestać martwić o NIĄ, a zacząć myśleć o sobie. ONA nawet nie miała pojęcia jak była mi bliska i ile razy wylewałam łzy przez NIĄ, jak często cierpiałam razem z NIĄ. Nigdy jej tego nie mówiłam, a może powinnam? Chyba starałam się JĄ uchronić...Chciałabym dziś zasnąć i się już nigdy nie obudzić.
Dodaj komentarz